Punkt krwiodawstwa w Lubaniu będzie zlikwidowany

Teraz to nie dawcy będą dojeżdżali do punktów krwiodawstwa, a mobilne punkty dotrą do krwiodawców. - Oczekujemy na dwa ambulanse do poboru krwi z Warszawy. One powinny rozwiązać nam kwestie związane z dostępnością punktów poboru dla dawców - mówi Bronisław Krzan. Jak zapewnia, wprowadzanie nowej strategii zostało poprzedzone dokładnymi analizami i nie ma obawy, że zmiana spowoduje zmniejszenie ilości pobieranej krwi. - Zlikwidowane zostały punkty w Dzierżoniowie, Świdnicy i Kamiennej Górze. Tam nic takiego się nie stało. Przeciwnie, po czasie odnotowaliśmy nawet lekki wzrost - przekonuje dyrektor Krzan.
Decyzją RCKiK lubańscy dawcy są jednak kompletnie zaskoczeni. - Nie będziemy jeździć do Zgorzelca, czy Bolesławca, żeby oddać krew - komentują.- Jak trzeba jeździć, to wolę do Görlitz. Niemcy przynajmniej płacą za krew - mówi Krzysztof Białas z Lubania.
Podobnego argumentu w obronie lubańskiej stacji używa też Ewa Gutek, przewodnicząca rady powiatu, która napisała apel do zarządu powiatu o podjęcie działań zapobiegających likwidacji lubańskiej stacji.
- W Polsce krwiodawstwo jest honorowe, a już np. w Görlitz Polacy mają za oddanie krwi i osocza płacone. To, że w naszych punktach, mimo wszystko, jest jednak oddawana tak duża ilość krwi, powinno być wspierane, a nie likwidowane. Jednorazowe akcje wyjazdowe w mojej ocenie są dobre na krótką metę. Już nie raz przekonaliśmy się, że jesteśmy dobrzy w zrywach, ale przyzwyczajając się do czegoś, po prostu z tego rezygnujemy - przekonuje Ewa Gutek.