Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubań: Pomógł, teraz żałuje

Janusz Pawul
- Zniszczyli mi okulary, aparat słuchowy, rozcięli czoło - wylicza Edmund Adwent
- Zniszczyli mi okulary, aparat słuchowy, rozcięli czoło - wylicza Edmund Adwent Janusz Pawul
Edmund Adwent stanął w obronie zaatakowanego na ulicy mężczyzny. Został dotkliwie pobity, a policja traktuje go jak natręta

Sejm w marcu zmienił prawo i teraz reagując na chuligańskie wybryki lub stając w czyjejś obronie, powinniśmy być traktowani jak funkcjonariusze publiczni. Tyle litera prawa. Jego stosowanie dalekie jest jednak od ideału. Edmund Adwent z Lubania właśnie tego doświadcza, po tym jak 11 czerwca br. stanął na ulicy w obronie napadniętego mężczyzny.
- Zadzwonił do mnie człowiek, że nie może wejść do auta, bo zgubił kluczyki. A że prowadzę firmę, która się tym zajmuje, pojechałem. - Akurat byliśmy umówieni na grilla u znajomych. Mąż miał dojechać, ale nie dotarł. Zadzwonił tylko, że został pobity - dopowiada Zofia Adwent. - Otworzyłem ten wóz, dorobiłem kluczyk, ale auto miało słaby akumulator. Zaproponowałem właścicielowi, żeby kupił przewody, wtedy podjadę swoim i spróbujemy spiąć akumulatory - opowiada pan Edmund. W pewnym momencie ze sklepu przy ul. Spółdzielczej wyszło trzech mężczyzn. Dwóch z nich zaatakowało pechowego właściciela auta.
- Szedłem z przodu, a gdy się odwróciłem, jeden z nich już na nim siedział i okładał. Wróciłem. Powiedziałem człowieku, co robisz i próbowałem go ściągnąć. Wtedy zaczęli bić mnie. Bałem się, żeby mnie nie przewrócili i nie zaczęli kopać. Mam chore serce i by-passy, mógłbym tego nie przeżyć - mówi E. Adwent. Jak dodaje, teraz mocno by się zastanowił, zanim ruszyłby z pomocą. Także dlatego, że mimo, że sprawcy wciąż pozostają bezkarni. - Boję się o męża - mówi Zofia Adwent. - A policja zamiast działać, tylko zbywa. Nie możemy się dowiedzieć co ustalili, czy zatrzymali bandytów, czy przesłuchali świadków i czy zabezpieczyli taśmy z monitoringu - wylicza pani Adwent. - Kiedy dzwoniliśmy, nikt nic nie wiedział. Poszliśmy porozmawiać z policjantem, który prowadzi sprawę, ale powiedział nam tylko, że nie jest przygotowany, żeby rozmawiać - żalą się Adwentowie.
Anna Włoszczyk z lubańskiej policji zapewnia jednak, że w tej sprawie wszystko toczy się jak powinno. - Trwa postępowanie. Ustalamy pozostałych uczestników zdarzenia. - Miesiąc? - Wykonywane są czynności - powtarza. - Pokrzywdzony został pouczony o jego prawach i jeśli zechce, ma wgląd do dokumentacji - zapewnia. Edmund Adwent mocno się jednak dziwi - Przecież chcę, ale nie mogę - mówi. - Ciekawe, czy gdyby ktoś pobił policjanta, to jego koledzy też by się tak guzdrali? - pyta. - A przecież zmieniło się prawo i powinienem być traktowany tak, jak interweniujący policjant- zauważa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na luban.naszemiasto.pl Nasze Miasto